O WYSTAWIE
Wystawa fotografii Magdaleny Jung zabiera nas w podróż po Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia, po obszarze byłej elektrowni atomowej i jej okolicach, po opuszczonym, odzyskiwanym teraz przez naturę, a niegdyś wzorcowym mieście Prypeć i po maleńkiej wsi Krasne. A wgląd, jaki w te miejsca daje nam owa wyprawa, jest unikatowy.
Od czasu sukcesu miniserialu Czarnobyl (2019) i ogromnego zainteresowania, jakim niemalże z dnia na dzień zaczęła się cieszyć Strefa, powstało wiele poświęconych jej projektów – artystycznych, rozrywkowych, popularyzatorskich i komercyjnych. Strefa jest dzisiaj miejscem zorganizowanej turystyki, łatwo dostępnym. Ani wydeptane ścieżki, którymi prowadziliby nas przewodnicy, ani filmy i materiały, jakich mnóstwo znaleźć można na kanałach internetowych celebrytów czy fascynatów Strefy, ani relacje z nielegalnych wypraw „stalkerów” nie pokażą nam jednak tego, co możemy zobaczyć na prezentowanych zdjęciach. Nie zrobią tego nawet wnikliwe fotoreportaże doświadczonych ludzi mediów. Po pierwsze dlatego, że oko każdej kolejnej dziennikarki i każdego kolejnego turysty widzieć będzie w Strefie coś innego. Po drugie – bo oko Magdaleny Jung oglądało te miejsca innymi niż są teraz, a jej aparat fotograficzny utrwalił je jeszcze zanim obrazy z Prypeci i Czarnobyla zawładnęły masową wyobraźnią.
Z kilkuset ujęć wykonanych w ciągu trzech wiosennych dni 2017 roku wybrałyśmy wspólnie z Autorką niespełna czterdzieści. Oprócz budzącej się tu co rok na nowo po katastrofie przyrody uwieczniają one coraz bardziej niszczejące ślady ludzkiej działalności – codziennego życia, pracy i rozrywek w cieniu wielkiego naukowo-przemysłowego projektu. Pokazują to, co dzięki popkulturze wielu z nas wydaje się znajome – teren wokół elektrowni czy kadry z opuszczonego miasta z blokami mieszkalnymi, infrastrukturą służb i słynnym wesołym miasteczkiem. Ale też to, co dziś już w ogóle nie istnieje – jak pochłonięta w ubiegłym roku przez pożar wieś Krasne. Obrazy z wnętrz chałup i z obejść, zwierzęta, które likwidatorzy zobowiązani byli zabić, pozostawione w pośpiechu przedmioty, sprzęty, odzież wisząca jeszcze przy chacie – wszystko tu przypomina zastygłe pod cezowym popiołem z eksplozji, współczesne Pompeje. I wszystko tu działa na wyobraźnię, choć nic nie było zaaranżowane, a przybrudzone, przejmujące kadry, inspirowane po częścią lekturą książki Swietłany Aleksijewicz "Czarnobylska modlitwa"powstały nie po to, by epatować grozą katastrofy czy ściągnąć do Strefy widzów żądnych mocnych wrażeń, lecz po to, co leży od zawsze w naturze fotografii – żeby uchwycić czas. Mamy tu „moment” ewakuacji, w którym zatrzymały się poszczególne miejsca i moment, w którym powstały fotografie, mamy wgląd w trwałość i rezultaty ludzkich poczynań, a jednocześnie przebłysk wiecznego konfliktu natury i cywilizacji – i symboliczny tryumf życia mimo wszystko, siłę przyrody, która na naszych oczach powoli odbiera wydarty jej, a później skażony przez arogancję człowieka teren.
Takiej Strefy, jaką widziała Magdalena Jung, już nie ma. Wkrótce nie będzie też Strefy, jaka fotografowana jest dziś, w 2021 roku, w 35-lecie wybuchu w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej im. W. I. Lenina. Wedle zapowiedzi ukraińskich władz znowu celowo ma do niej wkroczyć człowiek, a „czarnobylskie doświadczenie” otrzymać ma kolejną twarz – na miarę nowych, ukształtowanych przez konsumpcję i komercję czasów. Najbardziej rozpoznawalne miejsca, jak basen „Lazurowy” czy kawiarnia „Prypeć” nad Zalewem Janowskim z wielkimi barwnymi witrażami zostaną poddane renowacji, zabezpieczeniu i przystosowaniu do potrzeb coraz liczniejszej turystyki. Gdyby ten proces przesłonić miał wnioski płynące z historii Czarnobyla, gdyby miał spłycić i rozmyć tę siłę wyrazu, jaką wciąż odnaleźć można w Strefie, to wrażliwość pojedynczych osób oraz świadectwa prywatnych doświadczeń – jak opowieści utrwalone w książkach albo obrazy, które widzimy na wystawie – pozostaną dostępne. Są i będą one „kroniką przyszłości”, jak określiła to Aleksijewicz: zapisem minionych zdarzeń i rezerwuarem, z którego powinniśmy czerpać wiedzę – i my, i ludzie, którzy przyjdą po nas.
Od czasu sukcesu miniserialu Czarnobyl (2019) i ogromnego zainteresowania, jakim niemalże z dnia na dzień zaczęła się cieszyć Strefa, powstało wiele poświęconych jej projektów – artystycznych, rozrywkowych, popularyzatorskich i komercyjnych. Strefa jest dzisiaj miejscem zorganizowanej turystyki, łatwo dostępnym. Ani wydeptane ścieżki, którymi prowadziliby nas przewodnicy, ani filmy i materiały, jakich mnóstwo znaleźć można na kanałach internetowych celebrytów czy fascynatów Strefy, ani relacje z nielegalnych wypraw „stalkerów” nie pokażą nam jednak tego, co możemy zobaczyć na prezentowanych zdjęciach. Nie zrobią tego nawet wnikliwe fotoreportaże doświadczonych ludzi mediów. Po pierwsze dlatego, że oko każdej kolejnej dziennikarki i każdego kolejnego turysty widzieć będzie w Strefie coś innego. Po drugie – bo oko Magdaleny Jung oglądało te miejsca innymi niż są teraz, a jej aparat fotograficzny utrwalił je jeszcze zanim obrazy z Prypeci i Czarnobyla zawładnęły masową wyobraźnią.
Z kilkuset ujęć wykonanych w ciągu trzech wiosennych dni 2017 roku wybrałyśmy wspólnie z Autorką niespełna czterdzieści. Oprócz budzącej się tu co rok na nowo po katastrofie przyrody uwieczniają one coraz bardziej niszczejące ślady ludzkiej działalności – codziennego życia, pracy i rozrywek w cieniu wielkiego naukowo-przemysłowego projektu. Pokazują to, co dzięki popkulturze wielu z nas wydaje się znajome – teren wokół elektrowni czy kadry z opuszczonego miasta z blokami mieszkalnymi, infrastrukturą służb i słynnym wesołym miasteczkiem. Ale też to, co dziś już w ogóle nie istnieje – jak pochłonięta w ubiegłym roku przez pożar wieś Krasne. Obrazy z wnętrz chałup i z obejść, zwierzęta, które likwidatorzy zobowiązani byli zabić, pozostawione w pośpiechu przedmioty, sprzęty, odzież wisząca jeszcze przy chacie – wszystko tu przypomina zastygłe pod cezowym popiołem z eksplozji, współczesne Pompeje. I wszystko tu działa na wyobraźnię, choć nic nie było zaaranżowane, a przybrudzone, przejmujące kadry, inspirowane po częścią lekturą książki Swietłany Aleksijewicz "Czarnobylska modlitwa"powstały nie po to, by epatować grozą katastrofy czy ściągnąć do Strefy widzów żądnych mocnych wrażeń, lecz po to, co leży od zawsze w naturze fotografii – żeby uchwycić czas. Mamy tu „moment” ewakuacji, w którym zatrzymały się poszczególne miejsca i moment, w którym powstały fotografie, mamy wgląd w trwałość i rezultaty ludzkich poczynań, a jednocześnie przebłysk wiecznego konfliktu natury i cywilizacji – i symboliczny tryumf życia mimo wszystko, siłę przyrody, która na naszych oczach powoli odbiera wydarty jej, a później skażony przez arogancję człowieka teren.
Takiej Strefy, jaką widziała Magdalena Jung, już nie ma. Wkrótce nie będzie też Strefy, jaka fotografowana jest dziś, w 2021 roku, w 35-lecie wybuchu w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej im. W. I. Lenina. Wedle zapowiedzi ukraińskich władz znowu celowo ma do niej wkroczyć człowiek, a „czarnobylskie doświadczenie” otrzymać ma kolejną twarz – na miarę nowych, ukształtowanych przez konsumpcję i komercję czasów. Najbardziej rozpoznawalne miejsca, jak basen „Lazurowy” czy kawiarnia „Prypeć” nad Zalewem Janowskim z wielkimi barwnymi witrażami zostaną poddane renowacji, zabezpieczeniu i przystosowaniu do potrzeb coraz liczniejszej turystyki. Gdyby ten proces przesłonić miał wnioski płynące z historii Czarnobyla, gdyby miał spłycić i rozmyć tę siłę wyrazu, jaką wciąż odnaleźć można w Strefie, to wrażliwość pojedynczych osób oraz świadectwa prywatnych doświadczeń – jak opowieści utrwalone w książkach albo obrazy, które widzimy na wystawie – pozostaną dostępne. Są i będą one „kroniką przyszłości”, jak określiła to Aleksijewicz: zapisem minionych zdarzeń i rezerwuarem, z którego powinniśmy czerpać wiedzę – i my, i ludzie, którzy przyjdą po nas.
dr Magdalena Anna Długosz
kuratorka wystawy
kuratorka wystawy
Autorka zdjęć:
Magdalena Jung - anglistka i tłumaczka związana z Wydziałem Mechanicznym Politechniki Lubelskiej. Absolwentka podyplomowych studiów dziennikarstwa i komunikacji społecznej, retoryki stosowanej oraz designu miejskiego. W 2016 r. obroniła dyplom w Pracowni Fotografii Konceptualnej w Lubelskiej Szkole Fotografii. Wykładowczyni Lubelskiej Szkoły Fotografii, uczy słuchaczy Studium Fotografii jak mówić o obrazach.
Opieka kuratorska: dr Magdalena Anna Długosz
Projekt plakatu: Alina Długosz
Wystawa przygotowana we współpracy z Lubelską Szkołą Fotografii.
Termin wystawy stacjonarnej:
10 września 2021 r. - 19 listopada 2021 r.
10 września 2021 r. - 19 listopada 2021 r.